Wcale nie będę odkrywcza, jak napiszę, że czas pędzi... Połowa lata za nami... Aż żal! Tak fajnie siedzieć w domku z chłopakami:D No cóż, ale wyjścia nie ma, za miesiąc trzeba będzie ruszyć do szkoły, do pracy... ech wolę o tym nie myśleć! hihihi
Piękne lato za to mamy... Upalne dni zdarzają się całkiem często, zwłaszcza w porównaniu z ostatnimi latami... Jak widać na zdjęciach, dużo czasu spędziliśmy ostatnio u dziadków na zielonej trawce:) Paweł zajmował się moczeniem czterech liter w basenie, Karol skubaniem dziadkowej trawy:)
W domu też czas spędzamy, bo gdzie tak dobrze jak w domu... Paweł pięknie zajmuje się Karolkiem, gdy matka rodzona ma chwilowo co innego na głowie... Jak widać Karolowi towarzystwo starszego brata odpowiada jak najbardziej:)
Jak widać, Karolek bardzo lubi swoje stopy (mamusi też, ale to inna historia). Chętnie je łapie w najróżniejszych momentach swojego pięknego życia, np. w czasie zabawy, przewijania, jedzenia, a także spania... niech mi tylko ktoś powie, jak dziecko w tej pozycji okryć kocykiem?!?!
Karol oczywiście robi ogromne postępy w rozwoju, osiągnął wagę 10 kg i mierzy 75 cm (choć to było ze 2 tygodnie temu!). (Paweł waży 30 kg i ma już 128 cm - tak dla porównania... duże dzieci mam:D choć Paweł tak okrąglutki w wieku Karolka nie był, a może już nie pamiętam?!?!). Dyzio nasz powoli przekonuje się do nowych smaków. Najchętniej jadłby kaszki i owoce:D Choć ostatnio posmakowało mu risotto brokułowe... Dziś jednak obiadem gardził, a na kolację wrąbał kwaśną śliwkę mamusi:D Niektórzy znają to dziwne upodobanie matki dzieciom do kwaśnych owoców:D I choć pierwszy syn gardzi mamusiną dietą, drugiemu ona wyraźniej odpowiada... Może dlatego że w stanie błogosławionym z Karolka udziałem, matka jego objadała się kwaśnymi rzeczami jak nigdy w życiu, zaś z Pawełkowym - zupą pomidorową, co by się najzupełniej zgadzało, wszak Paweł pomidorową kocha najbardziej.
Oprócz tego że Karolek jest najpiękniejszym chłopcem mamusi na świecie, rozwija się pięknie. Gada całymi zdaniami - woła "mama", co wygląda już na świadome, woła też "am" - i to też wydaje się już świadome, niech no mi jakiś spec od rozwoju powie, czy to możliwe?!?! Aczkolwiek z naszych rodzinnych obserwacji wynika, że jak najbardziej! Mamę woła, gdy mamy nie ma w pobliżu. Am - gdy ewidentnie ma prawo być głodny, bo nie jadł już dłuższy czas, no i przestaje wołać wraz z podaniem pierwszej łyżki tudzież czegoś dobrego do łapki, gdzie świeża bułka będzie najbardziej oczekiwaną rzeczą... także chrupek albo jabłko w całości bez skórki... Na kaszkę natomiast Karolek tak szeroko buzię otwiera... ach serce roście, żeby tak na zupkę jakąś otwierał... No nic. Karol to syn tatusia i brat braciszka, więc i on kasze i kaszki kochać musi:) W czasach kryzysu będą tani w utrzymaniu;)
W rozwoju fizycznym Karol poprzestał na doskonaleniu umiejętności turlania się. Nie wykazuje chęci pełzania, ani do przodu ani do tyłu, gdzie chce, tam dotrze migiem brzuch - plecy - brzuch - plecy... no i czasem trzeba poprawić i na brzuchu odkręcić się trochę, ale to też już pryszcz dla Karolka... Najśmieszniejsze jest, jak w nocy Karol się pomyli, odwróci na brzuszek przez sen, podniesie głowę i nagle otwiera oczy zdumiony, że nie śpi... wtedy matka go siup na plecy, smoka w dziób i Dyzio śpi dalej.
No właśnie... śpi... noc jest ciemna. Pora dołączyć do moich śpiochów...
Dobranoc:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz