piątek, 28 lipca 2017

Kobieta nami rządzi!

Jutro skończy 16 miesięcy. Tyle czasu już tu nami dyryguje od rana do nocy i czasem w nocy też... Marianna. Kobieta z charakterem. Piskiem wydaje polecenia i trudno się wtedy jej sprzeciwić. Chyba że ktoś już jest na wpół głuchy. Wtedy można próbować. Ale w sumie nie warto, bo zrobi słodką rozdzierającą minkę i tak osiągnie, co chce ;)




Marianka to kobieta pełną gębą. Nikt mi nie wmówi, żaden nowoczesny pseudopsycholog, że my wtłaczamy dzieci w określone role, dlatego dziewczynki lubią różowy i lalki, a chłopcy samochody. Nie. To wszystko jest w nas. Znaczy w dzieciach. Marianka - choć od małego ma chłopięce zabawki i książeczki, bo to mamy po dwóch chłopcach - ma dziewczęce potrzeby. Uwielbia ciuchy. Od kiedy usiadła uwielbia grzebać w szufladach z ubraniami, wyciągać, co się da i próbować to założyć na co się da. Leginsy to już prawie sama zakłada :D Oprócz ubrań swoich upodobała sobie naszą bieliznę, z którą chętnie chodzi na głowie po domu... Kocha też buty. Swoje i cudze. Zwłaszcza Karola, w których mimo że są 10 rozmiarów za duże, paraduje po całym mieszkaniu. Na zły humor najlepiej wyciągnąć buty z szafki. Godzinę dziecka nie ma.

To samo kolory. Ja jej prawie różowego nie kupowałam. Ubrania ma głównie granatowe, szare, białe i niebieskie. Ale ona kocha róż! W sklepach ciąga różowe ciuchy  z wieszaków. Buty tez najlepiej różowe (ma już jedną parę, na razie za duże, ale po domu lubi w nich chodzić bardzo). Gdy ją ubieramy i widzi, że idzie coś różowego, od razu jest zadowolona i chętnie daje się ubrać. Z innymi kolorami jest zdecydowanie gorzej.

Kocha buty, to i kocha torebki! Bardzo lubi wyciągać moje i nosić po całym domu, przy okazji opróżniając je z zawartości lub ubogacając je o inną dziwną zawartość. No ale babcia zaradziła problemowi i kupiła jej torebkę jej własną. Pierwszą. Pierwszą z wielu w życiu...
Jako że z zabawek ma głownie auta, smoki, zamki, klocki i inne chłopięce wynalazki, w sklepach od jakiegoś czasu pokazywała lalki. W końcu postanowiłam jej kupić jakąś najprostszą na Dzień Dziecka i o dziwo okazała się wielkim hitem. Lubi ją tulić, nosić, karze mi ją głaskać. Wyjęliśmy więc stary wózek dla lalek jeszcze po Pawełku, też okazał sie hitem. Lalę czasem bierze ze sobą na drzemkę południową. A nikt jej tego nie sugerował, nikt jej tego nie uczył. To jest w niej. Oczywiście teraz jej pragnienie lal się  pogłębiło i muszę szerokim łukiem omijać działy z zabawkami w sklepach.

Generalnie jak to dziecko w tym wieku zaskakuje nas codziennie. Parę dni temu byłyśmy w sklepie i musiałam jej kupić nietłukące talerze, gdyż po skończonym posiłku lubi sobie zastawą stołową rzucić. Czasem z niechcianą już zawartością. No ale nie o tym. Wybrałam talerz i dałam jej do potrzymania, żeby zobaczyć, czy go akceptuje. Wyglądała na zadowoloną, ale chciała opuścić wózek, chyba na widok innej kolorowej zastawy. Szybko jej zaproponowałam śmierdzącego batonika z owoców suszonych. Chętnie go wzięła, zażądała z powrotem talerza i sobie elegancko na niego odkładała batonika i spokojnie jadła:D Taka porządna córeczka mamusi!
Jest w ogóle bardzo pomocnym dzieckiem. Pomaga mi rozwieszać pranie, wyjmować ze zmywarki (właściwie to wyjmuje sobie talerzyk i widelec i prosi o śniadanie), w toalecie podaje mi papier toaletowy i inne babskie gadżety do higieny osobistej (podaje je też tacie, ale co tam ;)). Lubi ze mną odkurzać i wycierać meble. Jak tylko umyje drzwi lustrzanej szafy od idzie sprawdzić, czy są odpowiednio czyste i czy lustro piszczy ;) Uwielbia zamiatać taras, co niekiedy wiąże się ze szkodami. Ostatnio udało jej się stłuc lampion na tarasowym stole.

Rozgadała się też trochę. Bardzo lubi Księgę dźwięków, dziś wzięła z niej okładkę na wyjazd na myjnię i zakupy, dzięki czemu przesiedziała dłuższą chwilę w wózku (co zakrawa na cud! bo najlepiej chodzić tam, gdzie mama nie idzie), bo mogłyśmy sobie pogadać tymi dźwiękami. Chętnie próbuje za mną je powtarzać. Z nowych słów mówi "lala", wiadomo, wielka miłość. Na psa mówi "hau", na kota "aa", na Pawełka mówi "Papa", "gigi" jak chce, by ją łaskotać. No i jeszcze inne. Próbuje też mówić pierwsze zdania, np. "Mama lele". Niestety, choć mówi to dość często, nie doszłam do końca, co ma na myśli.

Gdy jest śpiąca, robi i mówi wszystkim "papa", a mnie woła do sypialni. Widać, że jest już świadoma zmęczenia i senności. Choć sam sen jest ciągle małym koszmarkiem. Znaczy w dzień śpi cudnie. Nawet 3 godziny. Zdążę rozwiesić pranie, wstawić kolejne, wypić dwie kawy, umyć podłogi, a i pograć z chłopcami w gry i usiąść w fotelu i odetchnąć. Ale noce są koszmarne. Jedna na 15 jest przestana ciurkiem przez 5 godzin. Reszta to liczne pobudki, nawet co godzinę. Niestety karmienie piersią tu ma duży minus. No ale nie mam serca jej tego zabrać. Lubi jeść różne rzeczy, najmniej mięso, najbardziej owoce, to jednak najlepszy zawsze jest cyc. Miejmy nadzieję, że się to niebawem zmieni. 
Chętnie zaczepia ludzi wszędzie, póki ktoś ją ignoruje. Jak tylko ktoś odpowie na zaczepki, chowa głowę zawstydzona.
Słowem. Jest cudna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz