wtorek, 28 grudnia 2010

Skutki straszenia dziecka...

Okrutni rodzice wymyślili sobie stary jak świat (a przynajmniej od III wieku po Chrystusie) patent na postawienie do pionu krnąbrnego i niegrzecznego dziecka - "Synu, jak nie będziesz grzeczny, Mikołaj nie przyniesie Ci prezentów". Argument straszny i skuteczny. Jako że nie można było Pawełka oduczyć spania w łożu rodziców, a właściwie włażenia do niego cichaczem w środku nocy, co jest niewygodne, męczące i delikatnie rzecz ujmując upierdliwe - kochani rodzice powiedzieli dziecięciu, że Mikołaj nie przynosi prezentów dzieciom, które śpią z rodzicami... Wredni rodzice, wiem. Pierwszej nocy Paweł przyszedł tylko do mamy na buziaka, drugiej już całą noc przespał w swoim pięknym łóżeczku. Tak spokojnie mijały kolejne noce. Jednak zaburzone to zostało przez fakt, że w domu dziadków, gdzie spędzaliśmy święta, wszyscy śpimy razem...

Po powrocie we własne progi Paweł się trochę przeziębił, więc matki serce trochę zmiękło. Przyszła pierwsza noc. Paweł przyszedł do łoża rodzicieli i pyta cichutko "mogę z Wami spać?". Matka szybko się zgodziła i zapadła dalej w swój piękny sen. A Paweł cichutko do taty "A Mikołaj zobaczy?"...

I tak rodzicie sterroryzowali własne dziecko:(

czwartek, 23 grudnia 2010

Paweł i jazda samochodem:D

Jak powszechnie wiadomo, Paweł zazwyczaj podróżuje samochodem z mamą za kierownicą. Od czasu do czasu pogania mnie, gdy stoimy w korkach, żebym w końcu ruszyła. Na co ja muszę spokojnie odpowiadać, że nie mogę. Innym razem woła do świateł „Puśćcie nas już!”. Skoro już razem spędzamy tylko czasu w samochodzie - choć i czasem Paweł jeździ autobusem, tramwajem czy nawet pociągiem, co poczytuje sobie za wielką frajdę -więc i jest świadkiem tego, jak mama jeździ i jak się zachowuje w aucie…

Któregoś dnia całkiem niedawno, gdy wracaliśmy z kościoła, jechał naszą uliczką samochód i Paweł zapytał mnie poważnym głosem:

- Mamo, to jedzie samochód czy baran?

I teraz wszyscy wiedzą, jak mamusia nazywa innych kierowców, którzy swoim brakiem umiejętności prowadzenia samochodu, blokują ruch:D

Gdy mama była w szpitalu, samochód mamy przejął dziadek. Więc Paweł jeździł z dziadkiem:D Nie wiem właściwie, czym sobie dziadek na tę obelgę bądź co bądź zasłużył, ale usłyszał od wnuka:

- Dziadek, jedź jak mama!

wtorek, 21 grudnia 2010

Argumentacji ciąg dalszy

Paweł uwielbia przychodzić w nocy do naszego łóżka i kontynuować swoje sny między mamusią i tatusiem. Problem jest taki, że mamusia i tatuś dalej już śpią jak zające pod miedzą... Więc z procederem walczymy.

Jednej nocy przychodzi Paweł jak zwykle do naszego łóżka. Robert się obudził i mówi:
- Wracaj, Paweł, do swojego łóżka, nie możesz tu spać.
- Jak to?!?! - pyta Paweł z oburzeniem - Przecież przyniosłem kołderkę!
Jakby to w kołdrze był problem...

***

Jak raz Paweł został u dziadków na 3 dni, bo rodzice wybyli na weekend do Lądka Zdroju, chętnie bawił się z nimi w chowanego. Wczoraj Pawłowi owe zabawy się przypomniały i przyleciał do Roberta i opowiada: "Jak bawiłem się z dziadkiem w chowanego, to dziadek nie wygrywał, bo nie mógł mnie znaleźć, bo miałem dobre zagrywki".

***

- Tato
- Co?
- Chodź
- Po co?
- Bo tak!
Tata nie idzie.
- Mamo, tata się mnie nie słucha!!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Argumentacja

- Mamo, daj mi oglądać bajki
- Nie
- Mamo, proszę...
- Nie, już dziś oglądałeś
- Jak mi nie dasz, to nie będziesz moim kumplem!

sobota, 18 grudnia 2010

Powrót do blogowania o Pawełku

Mniej więcej rok temu przestałam pisać bloga o Pawełku. I dziś żal mi tego straconego czasu. Bo już tyle fajnych rzeczy poszło w niepamięć. Więc teraz chcę to naprawić.




Tu stare notki z onetu, gdzie miałam bloga do tej pory:) Dla Pamięci!


23 stycznia 2010

Pawełek tydzień temu w sobotę skończył 4 lata. Była mała impreza z sąsiadami, oczywiście tort i dmuchanie świeczek:) I prezenty:) Teraz największym hitem jest lego city! Zaczęło się od helikoptera policyjnego, a teraz to już są zamówienia na 3 urodziny do przodu;) Po mamusi:d Mama i jej siostra też uwielbiały lego:D

Pan Paweł rośnie jak na drożdżach. Osiągnął już 110 cm! Uwierzycie? Jeszcze 2 cm i będzie dwa razy wyższy niż przy urodzeniu:) Waży 20 kg! Podnoszenie tego klocka to istna udręka dla mamusinego kręgosłupa.

Ulubionym słowem Pawełka - ku kolejnej udręce rodzicieli - jest słowo "nie mogę". Jak tylko Pawełkowi coś od razu nie wychodzi, drze się "nie mogę, pomóż mi". Na szczęście często mała zachęta wystarczy, by sam sobie dał radę!

Dziecię nasze uwielbia wygrywać, ale niekoniecznie rywalizować?!?! Gdy wracamy do domu np. z przedszkola, już na klatce schodowej mówi, że nie będziemy się dzisiaj ścigać, po czym żąda w domu pomocy w rozbieraniu. Mama spokojnie dziecię rozbiera, sama będąc ciągle w płaszczu i zimowych butach, a gdy Paweł zostanie wyjęty z ostatnich wyjściowych atrybutów, dumnie krzyczy "wygrałem, Ty nie wygrałaś"...

Nie lubi liści w zupie, bo jak twierdzi "liście jedzą pająki i motyle". To jakby ktoś nie wiedział;)

Z mówieniem już jest ok. Jeszcze uczymy się u logopedy wymawiać wszystkie głoski poprawnie, ale Paweł ma już ogromny zasób słów i można z nim pogadać;) Śpiewa też piosenki. Ostatnio jak byliśmy w centrum handlowym łaził ze mną (tudzież za mną) po sklepach i śpiewał "Wyginam ciało, ciało" ("śmiało" jakoś mu nie wychodziło w śpiewie eheheh). Bardzo lubi robić wszelkiego rodzaju zadania, rozwiązywać zagadki, rysować labirynty, a nade wszystko kocha układać puzzle. Spokojnie układa te 50-elementowe:D

Słowem, zuch chłopak:)

20 grudnia 2009

Zima

Jak ten czas szybko leci, jeszcze wczoraj brykaliśmy z Filipem po Wileńszczaku, a dziś na dworze - 13 st. C. Ale to nic, bo wczoraj wieczorem było - 19. I więc przyszła zima. Ku uciesze Pawełka, który przyjście tej ohydnej pory roku obwieścił w czwartek rano, budząc nas dużo za wcześnie z wrzaskiem "Mama, Lobelt, jest śnieg, duuuuuuuużo śniegu". No po prostu miodzio.

Przez miniony okres niewiele się u nas zmieniło. Paweł mówi coraz lepiej i więcej. I coraz dłuższe zdania, śpiewa coraz więcej piosenek i coraz głośniej na nas krzyczy, co akurat nas nie cieszy:/

Teraz wyczekujemy na Mikołaja. Paweł złożył dwadzieścia różnych zamówień i pewnie najchętniej zrobiłby nowe, ale miejmy nadzieję, że te, co będą zrealizowane, zaspokoją jego apetyty choć na chwilę! Ja już marzę straaasznie o świętach, wolnym i obijaniem się:D

Paweł we wrześniu poszedł do przedszkola. Został oficjalnie smerfem, ale nie za bardzo cieszy się z tego faktu, a jednym zporannych zdań codziennie wymawianych są słowa "mamo, nie chcę dziś do dzieci" - i tak codziennie, piątek, świątek i niedzielę. Do tego dochodzą informacje, że Paweł nie chce do przedszkola, bo tam jest Szymot, a Szymot bije ( bo Szymot nie mówi, więc bije biedaczek). Paweł też się tam rozzuchwalił. Początkowo panie nie mogły się nachwalić, jaki to Pawełek grzeczny, codziennie dostawał medale za wzorowe zachowanie ! No ale od jakiegoś czasu panie narzekają na Pawełka, że przekornie robi wszystko odwortnie, że się nie słucha i rozrabia... W domu zresztą nie lepiej, choć ostatnio się bardziej stara, no bo jeszcze mama zdąży do MIkołaja zadzwonić i powiedzieć, że Pan Paweł był niegrzeczny! Nie??!?!

20 czerwca 2009

Przychodzi Paweł do taty i mówi:

- Tatusiu, boli brzuszek.

Przejęty tata się pyta:

- A co Ci pomoże?

- Jajo!

Takie z niespodzianką. Tata wyjmuje z szafki, by ratować cudem zdrowiejące dziecko...

- Musieć trzy!

(No tak, po tych trzech to by go na pewno brzuch rozbolał).

20 maja 2009

Dobry chrupek...

Proszę Pawełka o chrupka. Z pewnym oporem przynosi do salonu (paczkę ma w swoim pokoju) i mówi, podając mi chrupka:

- Mamusiu, nie ma muchy, nie ma pająka!

(aż bałam się pytać i sprawdzać, co się z paczką działo...)


19 maja 2009

Mama była daleko

Pół maja prawie spędziłam w Ziemi Świętej, nawiedzając różne miejsca, którymi wcześniej chodził Pan Jezus. W tym czasie Pawełek został w domku z tatą. I wcale nie chodzi o to, że pojechałam sobie na wojaże dla własnej przyjemności, pojechałam tam ciężko pracować!

Paweł w tym czasie zmienił się nie do poznania. Normalnie zaczął MÓWIĆ. Codziennie używa mnóstwa nowych słów, mówi całymi zdaniami, coś opowiada, wydaje polecenia... Normalnie własnego dziecka nie poznałam... Do tego dzięki dziecięcemu laptopowi zna już większość literek... Szok! Nawet na moim laptopie pokazuje świetnie! I właśnie do mnie krzyczy "Ja też chce pisać!".

Nowe słowa (już wszystkich nie da się spisać): słoń, kuchnia, "nie ma głosu", działa, nie działa, czekaj, lapok (laptop), osa, ser, dół, góra (używa w grze), buzi, nesti, helbatka, jedziemy, jedz, kaćki (placki), mami (mamie), tati (tacie). No i najważniejsze jest to, że używa tych wszystkich słów w pięknych zdaniacha:D

Więc Paweł w domu porządki słuszne zaprowadza. Rano mówi do nas: "mamusiu ty pij (śpij), tatusiu kawę mami rób".

27 kwietnia 2009

Językowe potyczki Pawełka

Tata idzie na dwór.

- Tatusiu, nie idź - protestuje Paweł.

- Ale tata musi iść - wtrąca się mama.

- Tata nie może musić! - argumentuje dziecię.

Paweł wstaje o 6. rano, mama o 8. Paweł wie, że jak mama wstanie, to się ubieramy i jedziemy do żłobka, więc mamy sam nie budzi. Ale mama się sama czasem budzi. W zeszłym tygodniu obudzona mama mówi, że wstaje i idzie do pracy. A Paweł na to:

- Mamusiu, pij (śpij), nie ma pracy!

- Tatusiu, chce si (ciepłą kanapkę)!

- A dlaczego? - pyta tata.

- Bo musić!

Paweł uwielbia chodzić do naszych sąsiadów (przez ogródek). Nie pyta się nikogo, czy może, tylko krzyczy, że chce "patrzeć ribki" (oglądać rybki) lub "bić" (grać w Street fightera na PS3)

21 kwietnia 2009

Troska dziecka

Mama się uderzyła i krzynęła "o Jezu"

Paweł: - Mamusiu, co?

Mama: - Nic, kochanie.

Paweł wyraźnie uspokojony: - Nic? To ok.