środa, 15 lutego 2012

Pawełka wielki dzień

Nadszedł już od końca stycznia wyczekiwany dzień dla Pawełka. To był dzień pełen wrażeń. W szkole bal przebierańców, jak dobrze, że Paweł wymarzył sobie strój Batmana (a ja go z niemałym trudem zdobyłam), bo w szkole co drugi chłopiec okazał się Spidermanem:) No w każdym razie był bal, a potem rzucanie się z tatą śniegiem, bo dziś przyszła do nas zima (sic!) i spadł porządny śnieg, sparaliżowało Warszawę, i nie tylko, więc tata mimo najlepszych chęci i 2-godzinnego oczekiwania na autobus nie dotarł do pracy... No w każdym razie po raz drugi dziś nastąpiła wielka zmiana w życiu Pawełka... Wypadł mu pierwszy ząb, który już od końca stycznia (kiedy to Pawełek przyznał się do tego) chybotał się na wszystkie strony. Była to lewa dolna jedynka. Paweł się nieco tym faktem wystraszył. Przyleciał do nas z krzykiem "krew, krew". Teraz dla odmiany przestraszyliśmy się my... Ale szybko przeciek został zlokalizowany... Krew usunięta i problem się kończył. Do czasu. Nie minęła godzina, gdy Paweł zażądał nowego gazika do tamowania krwi. Siedział z nim w buzi z 5 minut i nagle woła "drugi, drugi". No to ja mu mówię, że jeden gazik wystarczy... A on na to, że "drugi, drugi". Tylko ojciec zachował przytomność umysłu i zrozumiał, że chodziło nie o gazik, a o drugą dolną jedynkę, która także dziś opuściła buzię Pawełka. I tak mamy mega szczerbola w domu:) A zębowa wróżka to w tym tempie zbankrutuje szybko;)

wtorek, 14 lutego 2012

Jak dziecko na mleko woła

Karolek od pierwszych dni życia przejawia oznaki geniuszu:D Jak chce mleko, nie krzyczy "mleko", bo wiadomo, że to za trudne, ale krzyczy "lait" (czyt. le) i od razu mama wie, o co chodzi:) Tak więc pierwsze słowo w języku francuskim ma opanowane:) I proszę nie myśleć, że krzyczy "lait" zawsze. Nie, jak jest znudzony, niezadowolony czy samotny to krzyczy "eee" najczęściej, zdarza się też "aaa", "ueee" (to oznacza rozpacz z powodu tego, że jesteśmy w UE) i "yyy". Ale "leeee" czyli "lait" jest tylko na mleko.

środa, 8 lutego 2012

Odwiedziny ciotki Patki i wujka Szimota

W ostatni weekend stycznia w progi naszego domu przybyli ciotka Patka i wujek Szimot:D Dzięki cudownej firmie, jaką jest WizzAir, stracili na starcie 2 godziny z pobytu:/ no ale Paweł się wreszcie doczekał i goście wylądowali:D Oczywiście głównym problemem świeżo upieczonego 6-latka było sakramentalne "Masz coś dla mnie?". Ciotka i wujek przywieźli oczywiście wielkie torby różnych fajnych i pysznych rzeczy, w tym prześwietne świecące balony:D Pierwszej nocy, gdy siła lampek led w balonie była największa, z pokoju Pawełka biła łuna:D Ale nie przeszkadzało mu to spać:D
Dużą atrakcję, nie powiem, że główną, bo się Pawełek wkurzy, stanowił Karolek. W końcu kto nie lubi ściskać i całować malutkich stópek noworodka:D Okazało się, że Pan Karol lubi sobie poleżeć i pospać w ramionach zarówno cioci, jak i wujka, a co!, ile można na matce leżeć:/ Tak więc weekend jakoś strasznie szybko się skończył, ale foty zostały:)



Trzeba kliknąć, aby powiększyć:)

Paweł przedwczoraj miał nastrój refleksyjny:D Choć generalnie Karolek go mało interesuje, to jednak zadanie różne pytania na jego temat. I tak przed wczoraj, myjąc zęby, Paweł zapytał nagle:
- Mamo, dlaczego Karolek nie myje zębów?
- Paweł, zajrzyj mu w paszczę, a się dowiesz:)

Pozdrawiamy:D