Pawełkowe z ojcem rozmowy:)
- Tato, czy ryba to mięso?
- W sumie tak.
- O kurcze, myślałem, że to warzywo! (Paweł do każdego posiłku musi zjeść jakieś warzywo, myślał, że ryba to będzie dwa w jednym)
- Tato, co jest lepsze od waty cukrowej?
- Nie mam pojęcia.
- Duża wata cukrowa.
- Tato, daj mi jeść, jestem bardzo głodny.
- Zrobię Ci kanapkę z serem.
- Nie, nie chcę, chcę chrupki śniadaniowe.
- Nie, chrupek dziś nie będzie.
- Ok. To już nie jestem głodny.
sobota, 26 maja 2012
środa, 23 maja 2012
Ciagle nowe umiejętności:D
czwartek, 17 maja 2012
Karol robi postępy:D
Karol mimo ciężkich przeżyć ani na chwilę nie zatrzymał się w zdobywaniu nowych umiejętności. Od 2 miesięcy śmieje się na głos, jak się łaskocze pod pachami albo gada gardłowym głosem, w szpitalu polubił leżenie na brzuszku i łapanie zabawek rączkami:D Ale dziś, po kilku dniach starań i prób, udało się. Nie obyło się bez nerwów, ale jednak wola zdobywania nowych terenów wzięła górę. I... Karol nauczył się zupełnie sam, całkiem zgrabnie przewracać na brzuszek:) Zdolniacha:D Dziś cały dzień to ćwiczył:)
Do tego Karolek - 6 dni temu skończył 4. miesiące - obraca się na plecach wokół własnej osi, łapie zabawki w obie rączki i przekłada je z jednej rączki do drugiej, podciągany za łapki ciągnie się do siadania, niepodciągany też się ciągnie do siadania:), odpycha się nogami od podłoża leżąc na brzuszku i próbuje pełzać. Słowem - idzie jak burza:D
Do tego Karolek - 6 dni temu skończył 4. miesiące - obraca się na plecach wokół własnej osi, łapie zabawki w obie rączki i przekłada je z jednej rączki do drugiej, podciągany za łapki ciągnie się do siadania, niepodciągany też się ciągnie do siadania:), odpycha się nogami od podłoża leżąc na brzuszku i próbuje pełzać. Słowem - idzie jak burza:D
środa, 16 maja 2012
A potem będzie...
Choć wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka, że to już niemożliwe, to jednak Paweł nas ciągle zadziwia:) A to da Tacie burę, że źle traktuje Matkę, a to przypomni mu się coś z zamierzchłych czasów, jak nawet dwóch lat nie miał i w sumie to prawie nic nie mówił. No ale ostatnio zaskoczył nas bardzo:D
- Tato..
- Tak Synu?
- Prawda, że ja jestem synem numer jeden?
- Tak, zgadza się.
- A Karolek jest synem numer dwa, a potem będzie dziewczyna, ale ona nie będzie mieszkać u mnie w pokoju...
Syn numer jeden i syn numer dwa idą z Matką na spacer:)
poniedziałek, 14 maja 2012
Bracia brothers:) Szpitalny koszmarek:/
Oj wiele się u nas działo ostatnimi czasy. Ku pamięci potomnych trzeba wszystko spisać:)
Kwiecień obfitował w ważkie wydarzenia, m.in. Karolek przestał być poganiątkiem, ale o tym następnym razem:) Niestety choć kwiecień pięknym miesiącem jest, zaczyna się pięknie, urodzinami Mamy i cioci Patki, to w tym roku druga połowa była okropna:/ Pan Karol wylądował w szpitalu z odczynem poszczepiennym po gruźlicy, który się odnowił po pierwszym szczepieniu w przychodni. A wraz z Karolkiem w szpitalu jego osobista krowa mleczna, czyli matka:D
Och, ciężkie to było przeżycie, ale Karolek był bardzo dzielny. Zaczęło się wszystko w niedzielę, 15 kwietnia, dzień po chrzcinach. Wieczorem, gdy Karol straszne krzyczał, odkryliśmy u niego na ramieniu rumień wokół śladu po szczepieniu na gruźlicę, który od kilku dni się czerwienił (nasza lekarka kazała go wcześniej obserwować). Podaliśmy małemu nurofen i zasnął. W nocy mimo dawki nurofenu dostał 40 st. gorączki (aż boję się myśleć, ile by miał, gdybym mu tego nurofenu wcześniej przeciwbólowo nie podała...). W ciągu dnia dalej gorączka, wizyta u pani doktor i decyzja, której się spodziewałam, że jedziemy do szpitala. Najpierw jeździliśmy od szpitala do szpitala... w pierwszym, do którego mieliśmy trafić bo zajmuje się przypadkami powikłań poszczepiennych, była zamknięta izba przyjęć pediatryczna... w drugim nie było łózek, przyjęli
nas w 3. - pod Warszawą, gdzie nie było zasięgu:D więc mogłam se co najwyżej wysłać smsa, jak były dobre wiatry, bo i to nie zawsze, mogłam
se marzyc o necie czy rozmowie przez telefon heheh odwyk dla mamusi na całego:D Za to poczytałam se jak za dawnych lat!
No ale szpital - wczesny PRL - sypiący się:D Pierwsze dwie noce spalam na materacu na podłodze, potem przeniesiono mnie do
sali z łóżkiem i fajna babką tez ze styczniakiem, nie byli na wyposażeniu, lecz dzielili nasz los z pneumokokowym
zapaleniem ucha:D Babka nieszczepiąca dziecka heheheh lekarki się śmiały, że po co razem nas do pokoju dali:D W każdym razie Karola oglądało milion ludzi, bo takiego rumienia nikt nie widział... dostał
dwa silne antybiotyki, przez 2 dni jeszcze miał wysoką gorączkę, CRP 160, niedokrwistość mu się zrobiła i powiększyła śledziona... teraz została
tylko powiększona śledziona, musimy za miesiąc ja skontrolować, bo wszystkie inne
wyniki już ok. Ale za to Karol okazał się słoneczkiem oddziału, najmniej płakał, w nocy spał, sam zasypiał, nawet bujać nie musiałam:D Tylko mieliśmy problem z
wenflonami... w ciągu 10 dni miał ich 6... w każdej kończynie i 2 w główce... ma słabe żyły, które często pękały, do tego ta vancomycyna, którą dostawał, niszczyła wenflony... byl kluty nie wiem ile razy, normalnie łzy w
oczach miałam jak już szlam do zabiegowego z nim... Teraz czekam tylko na rachunek z NFZ-u za te wenflony... Boże, jak się cieszę, że już po wszystkim.
Do tego napatrzyłam się na chore dzieciaczki (wszystkie sale przeszklone, normalnie czułam się jak w big brotherze), była mama z tygodniowych chłopcem całym jakby w pryszczach, nie wiem co
to było, wyglądało koszmarnie, nic tylko płakać. No ale też napatrzyłam się na miłość matek. Jak one cierpliwie nosiły, tuliły, nosiły i tuliły te małe przerażone dzieciaczki, które czasem tak trudno było uspokoić...
Karolek za to w
szpitalu się rozgadał na nowo. Mówi już całymi zdaniami, jak zacznie gugać, tak śmiesznie gardłowo teraz zaczął, to normalnie nie może przerwać, a miny
przy tym robi, jakoś usteczka podwija do środka, normalnie komik:D
tu można obejrzeć filmik ze szpitala z guganiem:
Po 10 dniach, gdy za oknem rozkwitła wiosna, wróciliśmy do domu, bez objawów infekcji, z 300 g do więcej, bo ani szpital, ani gorączka 40-stopniowa nie są w stanie odsunąć Karola od matczynej piersi;)
Bogu niech będą dzięki, że mamy ten koszmar za sobą!
A tu wspomnienieniowe fotki, jak widać, Karol jak już gorączka minęła, to się śmiał, jak zawsze, a nawet więcej, bo miał mamę tylko dla siebie, nie musiał się z nikim dzielić, ani z bratem, ani z tatą, ani z laptopem;)
I na koniec bracia brothers:) Prawda że podobni?
Subskrybuj:
Posty (Atom)