poniedziałek, 2 grudnia 2013

Esencja życia!

Postanowiłam pisać tu częściej niż co 4 miesiące, więc póki mam zapał - piszę. Nawet jak miało by to być irytujące grafomaństwo!
Dzisiejszej nocy Życie dotknęło nas namacalnie. Mianowicie Karol rzygał, o pardon wymiotował... 5 (słownie: pięć) razy. 5 piżam do prania, 3 komplety pościeli do prania (w tym dwa prześcieradła na łóżko 180x200 i dwie kołdry 200x200), 3 poduszki do prania, ręcznik i dywanik łazienkowy do prania, 20 metrów kwadratowych podłogi do mycia, 5 metrów kwadratowych ścian do mycia. Ale najważniejsze, że dziś już jest dobrze! Zero pawiowania, apetyt normalny, humor wręcz świetny. Tylko matka jak zombie:) Tata mówi, że to zasługa tranu. Wszystkie dzieci naokoło rzygają po 3 dni, nasze - karmione tranem - tylko po jednej nocy! Nas też brzuch pobolewały, ale na tym Bogu dzięki się skończyło!
Akcja sprzątania jednak wcale nie przebiegała tak różowo. Po pierwszym rzyganiu Karol wylądował w naszym łóżu, oczywiście byliśmy świadomi, że to ryzyko, ale co robić, jak dziecko się źle czuje. Po godzinie snu nastąpiło rzyganie numer dwa, po którym ucierpiała moja osobista kołdra. No dobra, to trzeba zmienić poszewkę... Więc zmieniam, co jest nie lada sztuką, jeżeli kołdra ma 200 ma 200 cm:D Ale zmieniłam. I sobie pomyślałam "zimno jest, przykryję sobie kołderkę kocykiem". To sobie przykryłam. Tylko zrobiłam to tak zamaszyście, że prosto w tę czystą pościel wrzuciłam dwa kwiatki z parapetu:)
Ale nie ma tego złego... 2 dni z rzędu śpię w świeżutkiej pościeli;)
Życie!

Dobranoc;)


1 komentarz: