Następnego dnia, w środę, mieliśmy robić pierniczki z miodem, który dostaliśmy. Niestety Pawcio zrobił się słaby i poszedł na nieplanowaną drzemkę w ciągu dnia. W nocy wyjaśniło się dlaczego... gorączka 40 stopni... i powrót wirusa jelitowo-żołądkowego:/ No i niestety choroba go trzyma:/ Nie wiem, czy do szkoły w poniedziałek da radę iść, bo jego twarz ciągle jest koloru zielonego:/
A w ogóle zapomniałam:) Pawcio to mega słodziak:D Musiałam iść w piątek do apteki po nurofen, bo się był skończył. No i idę i mówię, że mogę wejść do sklepu i kupić mu coś ekstra, skoro jest chory, pytam się, co chce (myślałam, że jakieś ciacha, chrupki, cole itd.), a on że chce Kubusia waterra, no to mówię, że mamy w domu i mogę mu nalać, i co chce innego pytam... a on "nie wiem, kup coś dla Karola"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz