czwartek, 7 marca 2013

Nadarabiamy zaległości... Pierwsze urodziny Dyzia

      Wiosna idzie, trzeba wziąć miotełkę i pajęczyny z bloga usunąć:)
Wiele pajęczyn osiadło na blogu, więc ciężko uzupełnić to, co się działo w ostatnim czasie. A działo się wiele, dlatego te pustki na blogu... Ach, muszę być bardziej systematyczna, bo życie płynie i wiele spraw umyka:/ No i ciężko teraz ustalić hierarchię ważności tego, co minęło... 

W każdym razie stało się to, co przecież musiało nastąpić... Karol skończył rok, a Paweł 7 lat! No szok, nie?! Obaj dopiero co pojawili się w moim życiu, a zawładnęli nim na amen! 
Karol, jak to przystało na moje dzieci, w pierwsze urodziny się rozchorował:/ Miał kolejne zapalenie krtani:/ Ale co tam, impreza była! Była Ciocia Patka i wujek Szymon i inni goście, i tort, i płonące kolorowym płomieniem świeczki, i prezenty, i dzieci były i w ogólnie fajnie było:)

1 lutego byliśmy z Dyziem na kontroli u pani neurolog. Pochwaliła Karola za bezproblemowy rozwój. Zapytała czy Karol chodzi, powiedziałam, że puszcza się na 2 kroki, ale nie dalej, pani doktor powiedziała, że dobrze, że jako dziecię o nabitej budowie ciała lepiej żeby dłużej raczkował, coby kręgosłup się wzmacniał, no i oczywiście przytaknęłam, bo nigdy nie miałam zamiaru Karola do chodzenia zachęcać, a tym bardziej prowadzać go za rączki... no ale Karol swój rozum i charakter ma i na drugi dzień zaczął się puszczać na 7-8, nawet 20 kroków! No przecież nie będzie się słuchał jakiejś obcej pani! I tak na 13 miesięcy Karol chodził już całkiem swobodnie o domu:) Dziś ma już za sobą 3 spacery po trawie:D a to duży wyczyn, bo trawa nierówna i dużo trudniej złapać równowagę i nóżki trzeba wyżej podnosić, a mimo to i tak czasem się upada:) Po pierwszym spacerze samodzielnym po placu zabaw i osiedlu (Karol przepchnął swój osobisty 17-kilogramowy wózek przez całe osiedle) Dyzio padł i spał 3 godziny:). Choć sam powrót do domu to był jeden wielki ryk... a przepraszam po drodze Karol wdrapał się jeszcze na pierwsze piętro, schody to jest to, co Dyzie lubią najbardziej:)

Karolcio zrobił się bardzo kumaty:) Wykonuje wszystkie polecenia, zaczął pokazywać, że zrobił kupkę w pieluchę i ciągnie mnie do wanny, by zrobić porządek z pupcią:) Cóż, któż by lubił chodzić z brudną pieluchą!?! Mówi mama, tata, da, kaka (kwa kwa), gege, baba i inne jeszcze sylaby, ale gdy czegoś bardzo bardzo chce okazuje to strasznym krzykiem hehe Jak jest głodny i ma ochotę na owocki ze słoika, idzie do szafki, wybiera sobie słoiczek i przynosi go do mnie lub do taty, by go nakarmić:) Lubi pić wodę mineralną prosto z mojej wielkiej 1,5-litrowej butelki:) Generalnie nie lubi być karmiony (oprócz wspomnianych wcześniej owocków) i nawet kaszę lubi jeść własnoręcznie:) Widelcem nieźle już operuje, łyżką trochę gorzej, bo nie wiem, czy wiecie, Dyzio jeszcze nie bardzo, że jak się łyżkę za mocno przechyli, to jedzonko z niej spada... Umie już budować wieżę z klocków lub kubeczków, nakładać klocki na patyk i pasjonują go książeczki, zwłaszcza o piesku:)

Paweł, jak wspomniałam skończył 7 lat... Cóż... Kawał chłopca z niego:))) Najważniejszym ostatnim osiągnięciem Pawełka jest... umiejętność czytania:D Wreszcie Pawcio zajarzył o co chodzi w składaniu literek hihihi Może i późno zaczyna czytać, ale Pana Tadeusza zaraz łyknie;) 

Chłopaki kochają się bardzo i świetnie się razem bawią:) Pawła nie trzeba prosić, by się z Karolkiem pobawił;) Tylko czasem prosi, by mógł zamknąć drzwi przed Karolkiem, jak chce zbudować coś fajnego z klocków i boi się, że Dyzio brutalnie zniweczy jego plany... 

Garść fot wspomnieniowych...





























Wiosno, nadchodzę!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz