niedziela, 27 lutego 2011

Niedzielne rozważania o pobożności Pawełka

Dziecię moje - ku utrapieniu jego matki katoliczki konserwatystki – wcale jakoś bardzo religijne nigdy nie było. Do kościoła chodzi niechętnie, a najczęściej powtarzanym słowem, jak już tam dotrze, to: „kiedy idziemy?”. W sumie to dwa słowa, ale nie o to chodzi.

Bardzo jednak przeżył wizytę duszpasterską w naszym domu. Opowiadał księdzu o swoich zabawkach, przyniósł mu nawet swoją ikonę z pokoju. W końcu na pewno księdza interesują, jaką ikonę Paweł ma na ścianie, przecież to jego branża;) Najbardziej jednak przeżywał jak potem zobaczył tego księdza przy ołtarzu… „Mamo, ja go znam! On u nas był!!!”

Generalnie dobrze wie, co kościelne, a co nie. Na znajomą zakonnicę, która odwiedziła nas w domu, mówi „pani z kościoła”. Kościelne są dzwony i muzyka kościelna. Raz w Adwencie słuchałam sobie pieśni adwentowych w wykonaniu chóru, Paweł wsiadł do auta, gdy odbieraliśmy go z przedszkola, muzyka się włączyła… i Paweł mnie od razu surowo upomniał. „Mamo, co to jest?!? To nie jest kościół!”.

Wyjątek stanowią piosenki Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej. Te bardzo lubi i razem ze mną w aucie – i nie tylko - śpiewa. Jedną upodobał sobie najbardziej. Akurat tę najpoważniejszą… I sobie podśpiewuje, jak mu się przypomni. Jakież było zdziwienie Taty, gdy Paweł obudziwszy się o bladym świcie, siedział przy swoim stoliczku w pokoju i śpiewał:

„Boże, mój Boże, dlaczego opuściłeś mnie w moim utrapieniu?”

Biedne osierocone dziecko, opuszczone przez egoistyczną potrzebę rodziców, by pospać chociaż do 7., musiało się do Boga zwrócić, by go ratował! W sumie mądre dziecko;)

4 komentarze:

  1. Hehehe a nie przeplatał czasem wersami z Grubsona?:D

    "A Ty gdzie, znów na piwo z kolegami??"

    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. owszem, ale o tym bedzie kolejna notka:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, zabawne historie. :) Fajnie, że Pawełek ma takie zainteresowanie w tym co dzieje się w kościele i że rozpoznaje księdza czy siostrę zakonną. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi hi... no cóż... jak byłam mała, to też było moje ulubione pytanie, no może oprócz: "długo jeszcze?" ;) Rozbawiły mnie te jego przyśpiewki, jeśli to tak można nazwać...:)

    OdpowiedzUsuń