niedziela, 9 listopada 2014

Karol będzie aktorem!

Jak powszechnie wiadomo (przynajmniej w naszej rodzinie), Karol to niejadek. Chyba że chodzi o czekoladę, ale ta akurat mu szkodzi. Ku rozpaczy jego i jego rodzicieli. Ale jeśli chodzi o inne jedzenie, to je jak ptaszek. Z kluskowatości do kwadratu robi się z niego szczypiorek. Ostatni zapas tluszczyku ma na polikach hihi Ale ja nie o tym.
Karol lubi różnorakie jedzenie. I mięso, i ryby, nawet wędzone, i warzywa, i owoce. Kasze uwielbia. Podobnie jak makarony. Domową pizzą się zajada, lasagne kocha. Można by tak wymieniać. Problem w tym, że wszystko je w homeopatycznych ilościach... Wszystko ugryzie, raz, dwa, podłubie i pomiesza w talerzu... Oczywiście jako matka latam jak głupia za nim z łyżką czy widelcem i wciskam, proszę, błagam, grożę, obiecuję gwiazdkę z nieba... i próbuję wcisnąć jak najwięcej... A Karol? Owszem trochę zje, jak ma dobry dzień albo akurat czymś się zajmie i nie zauważy, że podkarmiam... Ale czasem odstawia teatry... Popisowy numer to "jestem śpiący". Ziewa, zamykają mu się oczy, pokłada się na krześle czy na stole. Normalnie pada jak mucha! Drugi numer to "mam pełną buzię". Czyli w czasie jedzenia Karol pije dużo wody albo odgryza okruszki jakiegoś jedzenia i za każdym razem, gdy próbuję mu wsadzić widelec do buzi, pokazuje mi, że ma pełną i nie może zmieścić więcej. Biedactwo. Trzeci numer to "umieram". Normalnie nakręcę go kiedyś. Pada na podłogę, zamyka oczy i udaje nieżywego... No przecież umarli nie jedzą, nie? Cwaniak, jakich mało! Oczywiście, aby nie jeść każdy powód jest dobry. A to deszczu nie ma i trzeba iść na dwór, a to brzuszek pełny, a to pora kąpieli, a to zabawki mu się jakieś przypomniały... W sumie nawet to, co bardzo lubi, je w śladowych ilościach, oczywiście absolutnie i pod żadnym pozorem nie dzieląc się z nikim ;)
 Ciężki los hihihi


 Tu przejął mojego loda, choć 5 minut wcześniej wolał zamówić "tytki". Oczywiście nie zjadł ani jednego, ani drugiego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz